Biorąc tę książkę do ręki, odczuwa się radość dwa razy: raz, że to wznowienie utworu ważnego a zapomnianego, dwa, że ilustrowane w sposób, obok którego nie da się przejść obojętnie. „Tryptyk polski” Alfreda Sierzputowskiego , wznowiony 5 lat po śmierci autora, a napisany niemal 30 lat temu, nie stracił nic na aktualności. Czytamy tu na przykład:
„U możnych świata zmienność zdania
jest umysłu higieną
ugruntowaniem w przekonaniach”
Jest to również zapis emocji, jakie towarzyszyły Polakom w latach 80. i 90. XX wieku:
„Może przebudzę się kiedyś – z ciemności
jak w osiemdziesiątym dziewiątym to było
że oczy dziwnie nie poznały świata
jeden drugiemu nieba by przychylił
stała się taka metamorfoza”
Jak wspomniano, warto się przyjrzeć ilustracjom. To fragmenty obrazów autorstwa Radosława Jastrzębskiego, ostrołęckiego malarza. Niech nie zwiodą oglądającego wizerunki rzeczy i miejsc pozornie znanych: niby wnętrze kościoła w Kleczkowie, a sposób zastosowania plam światła zmienia je w miejsce rodem ze snu. Niby ludzie w parku, a wyglądają jak zjawy, przyłapane na wtargnięciu do naszego świata.
Tryptyk polski
Alfred Sierzputowski
